Ishardi
Przeniosłam
kable do stacji kontrolnej, rozwijając najgrubszy i podłączając go w
odpowiednie miejsce na panelu. Zamrugało zielone światełko, a kiedy słaby blask
się ustabilizował, podłączyłam drugi kabel. Miałam nadzieję, że nie zlecą mi ustawiania
mikrofonów, bo nie byłam w tym specjalnie dobra.
Weszłam na
scenę, niosąc następne naręcze grubych kabli i podłączając wzmacniacze. Te
ustawiłam sprawnie i szybko, według wskazówek jednego z technicznych. Ramiona
bolały mnie od tego wszystkiego, ale cieszyłam się, że mogę pomóc.
-Jak ci idzie?
Podskoczyłam, uderzając ramieniem w platformę perkusisty. Warknęłam jakąś
wiązankę, prostując się o rozmasowując obolałe miejsce. Kilka kroków ode mnie
stał Harry, uśmiechając się przyjaźnie.
-Przepraszam, nie chciałem cię
wystraszyć... Przeszkadzam?
-Nie, skąd - odparłam,
rozpuszczając krótki kucyk i upinając włosy wsuwkami. -Idzie mi... chyba
nieźle. Tak mi się wydaje - wzruszyłam ramionami. -Muszę tylko dokończyć
ustawianie wzmacniaczy i sprawdzić, jak się trzymają. Potem mogę ulotnić się w
powietrzu, a konkretnie zainstalować się w jakimś barze i udawać, że nie mam
nic wspólnego z One Direction.
Chłopak uśmiechnął się do mnie
szeroko, ukazując dołeczki w policzkach. Uroczo chłopięcy.
-A czemu pytasz?
-Tak... po prostu.
-Chcesz o czymś pogadać? -
zapytałam, wracając do wzmacniacza i przekręcając kilka pokręteł. -Bo
wyglądasz, jakbyś chciał, ale nie mógł się zdecydować.
-Obrazisz się, jeśli powiem,
że przyszedłem bo mi się nudzi?
Zaśmiałam się, odsuwając się od
wzmacniacza. Musiałam napisać parę smsów do głównego technika, bo potrzebowałam
gitar- musiałam sprawdzić ustawienia przed początkiem prób.
-Nie, nie obrażę się. To...
jak tam?
-Boo cały czas siedzi z Shay.
Oho, Thurse, jednak chyba chce
pogadać.
-Są przyjaciółmi, nie widzieli
się kupę czasu... Przeszkadza ci to?
-Odrobinę - Harry przestąpił z
nogi na nogę. -Nie tak bardzo, ale chyba robię się zazdrosny. Kradnie mi
chłopaka!
-Ale nie dla siebie -
uspokoiłam go, uśmiechając się delikatnie. -Po prostu za sobą tęsknili, jak to
przyjaciele - przez kilka chwil milczeliśmy oboje, a potem westchnęłam. -Ty
jesteś zazdrosny o chłopaka, a ja o przyjaciółkę. Zawsze była obok mnie, a
teraz częściej to ja upominam się o nią, niż ona szuka mnie.
-Mamy zamiar coś z tym zrobić?
-Nie, chyba nie - odparłam
powoli, a potem spojrzałam z zaciekawieniem na chłopaka. -MY mamy zamiar?
-Ej, mój chłopak i twoja
przyjaciółka. To praca zespołowa!
Shay
Jedną
ręka pchałam wieszak, na którym miałam przygotowane stroje dla chłopaków, a
drugą pisałam sms-a do mamy. Louis niedługo jedzie do Doncaster, więc chcę się
z nim zabrać i odwiedzić rodziców i siostrę. Może przy okazji zabiorę ze sobą
Ishardi? Znamy się już trzy lata, a ona jeszcze nigdy nie była w moim rodzinnym
domu. Może to dobra okazja, żeby to nadrobić?
Lou,
styliska chłopaków, kazała mi zabrać ich ubrania do garderoby chłopaków i
posegregować je tak, żeby każdy z chłopców miał wszystkie swoje rzeczy obok
siebie, bo ona musi zająć się małą Lux. Tylko problem polega na tym, że ja nie
mam pojęcia, czy właśnie w tą stronę jest ta garderoba.
- Wycieczka? – spytał Louis
wychodząc zza zakrętu razem z Harrym.
- Praca – odparłam uśmiechając się lekko,
żeby ukryć swoją dezorientację, ale zapomniałam, że Lou zna mnie lepiej niż ja
samą siebie.
- Pomogę ci. – Przyjaciel złapał za
wieszak i pociągnął lekko w swoją stronę.
- Ale chyba gdzieś wychodziliście –
zaprotestowałam szybko. Nie chciałam rujnować planów dwójki.
- Na kawę, ale Hazz mi wybaczy,
prawda, kociaku? – Louis uśmiechnął się ciepło do młodszego i moje serce
ścisnęło się na ten widok. Są w sobie naprawdę cholernie mocno zakochani.
- Jasne – mruknął Harry i posyłając
mi słaby uśmiech poszedł przed siebie, zostawiając Lou do mojej dyspozycji.
Im
bliżej rozpoczęcia koncertu, tym większe zamieszanie zaczynało panować na
backstage’u. Chłopcy zamiast siedzieć w garderobie i czekać, jak było ustalone,
rozeszli się gdzie tylko się dało. Dopiero na dobry kwadrans przed koncertem,
zebrali się przy wejściu na scenę. Tyle, że brakowało tam Nialla. Lou poprosił,
żebym poszła po blondyna, który na pewno utknął w garderobie, przy stole z
jedzeniem, więc z ciężkim westchnieniem ruszyłam w tamtą stronę.
Bo jakby ktoś inny nie mógł go zawołać, prawda?!
Po
tym jak Louis, kilka godzin wcześniej, oprowadził mnie po całym backstage’u,
nie miałam najmniejszych problemów ze znalezieniem odpowiedniego pomieszczenia.
Zakładając, że blondyn, jak
powiedzieli chłopcy, siedzi i opycha się jakimiś słodyczami, otworzyłam drzwi
bez uprzedniego pukania.
- Niall, Lou mówił, że… - urwałam
patrząc na stojącego przede mną chłopaka. Powinnam dodać, że był w samych bokserkach?
- Tak? – spojrzał na mnie z lekkim
uśmiechem, wciągając na siebie jeansy.
- Lou kazał mi przyjść po ciebie. –
Usilnie starałam się patrzeć wszędzie, byle nie na chłopaka. Cholernie
krępowało mnie, że stoi przede mną prawie nago.
Jestem nawet skłonna założyć, że Louis wiedział, że blondyn się przebiera i
celowo mnie na niego nasłał. Ja już znam te jego zapędy do swatania!
- Już, moment – mruknął i wciągnął
przez głowę białą koszulkę, a z moich ust mimowolnie wyrwał się jęk
niezadowolenia, który nie umknął blondynowi. Chłopak spojrzał na mnie z
przekornym uśmiechem, a ja załamana samą sobą spuściłam głowę i mamrotając o
tym, że ma iść pod scenę, uciekłam do pokoju, gdzie była Lou z małą Lux.
Boże, sama nie wiem, co się ze mną
dzieje. Jak mogłam zachować się w tak żenujący sposób. Nigdy więcej nie spojrzę
Niallowi w oczy!
Uhuhuhuhuhu no to się zaczyna Shay i Niall ♥ ! Kidy kolejny rozdział :D ? Świetnie piszesz :3 !
OdpowiedzUsuńI jakże najpiękniej zapraszam do mnie i także liczę na komentarz :D http://vashapppenin.blogspot.com/
Piszemy. :D Prowadzę tego bloga razem z Rax. :)
UsuńNiall w samych bokserkach sprawił, że zaniemówiłam :) Rozkręcacie się dziewczyny, oby tak dalej :) Czekam z niecierpliwością na następne. części
OdpowiedzUsuń