Chapter 5


Ishardi 
     Usiadłam wygodniej w fotelu, rozglądając się po pomieszczeniu. Czekałam na Shay, która miała przeprowadzić ze mną wywiad- w jej karierze dziennikarskiej miał to być pierwszy wywiad z większą gwiazdą.
Ekskluzywny wywiad, trzeba zaznaczyć, bo w końcu miałam przyjacielskie obowiązki.
     Shay weszła do gabinetu, posyłając mi szeroki uśmiech. Rzuciła na biurko jakieś papiery, usiadła naprzeciwko mnie i ułożyła przed sobą notatnik z długopisem, a przede mną dyktafon. Spojrzała na mnie z powagą.
 -Pamiętaj, że mogę wszystko powycinać - przypomniała, a ja spokojnie kiwnęłam głową. -Ten wywiad pojawi się w gazecie, Internecie i kilku stacjach radiowych. Jesteś gotowa?
 -Od urodzenia.

Shay
     Tupiąc nerwowo nogą czekałam na windę, którą miałam jechać trzy piętra wyżej, gdzie już jest Rax.
Dziś mój wielki dzień. Pierwszy wywiad z gwiazdą i to z moją przyjaciółką!
Nick mówi, że jeżeli pokażę klasę tym wywiadem, może dostanę własną audycję i będę co weekend robiła wywiady z gwiazdami.
Westchnęłam ciężko, gdy drzwi windy otworzyły się i zobaczyłam, że jest w niej sporo osób. Nie mniej weszłam do niej i na panelu sterującym nacisnęłam odpowiedni guzik. Poprawiłam trzymane w rękach papiery i jeszcze raz przeleciałam w myślach listę pytań, gdy z cichym dzwonkiem, winda zatrzymała się na moim piętrze.
Znalazłam szybko odpowiednie drzwi i uśmiechnęłam się szeroko na widok przyjaciółki.
     Show must go on!
Rax siedziała przy dębowym biurku, więc zajęłam miejsce naprzeciw niej i rozłożyłam się ze wszystkimi swoimi materiałami. Notatnik i długopis znalazły się przede mną, a zaraz obok nich plan ramowy całego wywiadu. Koło Ishardi położyłam swój dyktafon, który swoją drogą dostałam od niej na ostatnie urodziny i spojrzałam na nią uważnie.
- Pamiętaj, że mogę wszystko powycinać – powiedziałam, aby miała pewność, że nie wrzucę w ten wywiad niczego kompromitującego. – Ten wywiad pojawi się w gazecie, Internecie i kilku stacjach radiowych. Jesteś gotowa?
- Od urodzenia – odpowiedziała z tym swoim pewnym siebie uśmieszkiem.
- Dla pewności. Granice bezwzględne to twoje dzieciństwo i wczesna młodość. Coś jeszcze?
- Wszystko. Ale wydaje mi się, że Hannah ci to wysłała mailem, prawda? – odparła lekko, na co się skrzywiłam.
- Możliwe, że nie odczytałam tej wiadomości – uśmiechnęłam się niewinnie, a Rax przewróciła oczami. – Co mam poradzić na to, że jej nie lubię? – mruknęłam.
- To nieprofesjonalne, panno Cringely – uśmiechnęła się moja przyjaciółka.
- Obiecuję poprawę, pani Malik – odpowiedziałam podobnym jej tonem.
- Jeszcze nie jestem panią Malik – zaprotestowała szybko.
- Właśnie. Jeszcze – zaśmiałam się pod nosem. – No dobra, lecimy. – mruknęłam i sięgnęłam do dyktafonu, żeby go włączyć. – Mam przed sobą młodą, utalentowaną, wschodzącą gwiazdę rynku muzycznego, której pierwszy album Fading mimo, że dopiero co się ukazał, bije rekordy popularności. Jak wrażenia z życia gwiazdy, Ishardi? – zaczęłam, mając wrażenie, że brzmię strasznie głupio i drętwo.
- Jak najbardziej pozytywne. Na razie nie mam na co narzekać – uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco. – Poza tym, nie powiedziałabym, że doświadczyłam życia gwiazdy. Póki co raczej niewiele się zmieniło w moim życiu.
- Na Fading znajduje się dwanaście kawałków, które są od początku do końca twojego autorstwa, co coraz rzadziej zdarza się w tym biznesie. Ile czasu zajęło ci zebranie materiału?
- Część z tych piosenek było już wcześniej nagrane na moich demówkach i zalegało gdzieś w wytwórni. Ale patrząc na te wydane na płycie, powstały na przełomie dwóch ostatnich lat, każda z myślą o tym albumie.
- Kiedy pierwszy raz słuchałam krążka, miałam wrażenie, że jest on skrupulatnie przemyślaną całością, zupełnie spójną kompozycją.
- Bo tak jest – uśmiech nie schodził z twarzy mojej przyjaciółki. – Kawałki są dobrane w taki sposób, że tworzą całość, ale też świetnie radzą sobie samodzielnie.
- Zupełnie jak Rising Sun. Wyświetlenia na youtube rosną w ekspresowym tempie. Czyżby miał paść rekord?
- Nie obrażę się jeśli padnie – zaśmiała się wesoło, na co ja odrobinę się rozluźniłam. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak stresujące są wywiady.
- Jak wspomnienia z planu teledysku?
- Niezapomniane i bardzo wesołe – odparła. – Nagrywaliśmy ze świetnymi ludźmi, w genialnym otoczeniu i cieszę się, że klip przypadł do gustu moim fanom.
- Jeśli mnie wzrok nie myli, w teledysku mignął mi Zayn Malik. – przeszłam do kolejnego tematu. Oczywiście, że Zayn tam był. Tak samo jak ja i Louis. Ale tylko Malik zgodził się zagrać.
- Tak, pojawił się na chwilę na planie i na moment stanął przed kamerą. – Rax posłała mi ostrzegawcze spojrzenie, na które uśmiechnęłam się niewinnie.
- Chyba nie jest tajemnicą, że spotykacie się od jakiegoś czasu? Z tego co wiem, mężczyzna widziany był na jednym z twoich koncertów, z którego wychodziliście później razem?
- Rzeczywiście, spotykamy się – odparła, a z ruchu jej warg odczytałam nie szarżuj.
- Co ciekawe, portale plotkarskie donoszą, że ty i Zayn przygotowujecie się do ślubu.
- Serio? – uśmiechnęła się kpiąco. – Muszę w takim razie o tym poczytać.
- Więc nie potwierdzasz? – zabawne było pytać o coś, w czego organizacji brałam aktywny udział.
- Kiedyś pewnie będziemy o tym myśleć. – Posłała mi spojrzenie mówiące, że mam zejść z tematu.
- Więc może jakaś wspólna piosenka z One Direction?
- Jeśli tylko padnie taka propozycja, to czemu nie. Jestem otwarta na każdą współpracę.
- I na koniec może powiedz mi jeszcze jakie masz plany na najbliższe miesiące?
- Przede wszystkim promocja płyty. Wiesz, koncerty, wywiady, spotkania z fanami…
- Okay. No więc ja życzę ci samych sukcesów i dzięki za poświęcony mi czas.
- Dzięki – uśmiechnęła się Rax i westchnęła ciężko gdy wyłączyłam dyktafon. – Musiałaś pytać o Zayna? – jęknęła.
- Nie wspomniałaś, że mam o nim nie mówić – uśmiechnęłam się niewinnie. – Ale jeśli chcesz, mogę to wyciąć.
- Zostaw – mruknęła wstając ze swojego miejsca. – Widzimy się wieczorem – uśmiechnęła się i wyszła z gabinetu.  

 Ishardi
     Wyszłam z budynku redakcji i wsiadłam do Impali. Odpaliłam silnik i ruszyłam do domu, wybierając kasetę Jimiego Hendrixa. Nie miałam na dzisiaj nic więcej zaplanowane, a Hannah na razie nie dzwoniła. 
     Po dwudziestu minutach jechałam już windą do mieszkania mojego i Shay. Wyciągnęłam z kieszeni BlackBerry i wybrałam numer Zayna, a drzwi otworzyły się. Wyszłam, patrząc na swoje buty. A z pierwszym sygnałem połączenia... usłyszałam dzwonek telefonu.
Błyskawicznie podniosłam głowę, rozłączając się i patrząc na mojego narzeczonego stojącego przy drzwiach mieszkania.
 -Niespodzianka - powiedział, rozkładając ramiona, a ja podbiegłam do niego, praktycznie rzucając mu się na szyję. -Ktoś się tu stęsknił, co?
 -Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo - mruknęłam, wyłuskując z kieszeni klucze i, nie odklejając się od Zayna, otwierając drzwi. -Miałeś być dopiero pojutrze - powiedziałam, pamiętając, że ma przyjechać piątego marca.
 -Coś nie tak? Wiesz, mogę się pojawić pojutrze...
 -Nie! - zaprotestowałam szybko, na co on się roześmiał.
Poprowadziłam go do swojego pokoju. 
 -Nigdzie się stąd nie ruszasz, jasne?
      Uśmiechnął się i zamknął drzwi, przyciągając mnie do siebie. Nie widzieliśmy się dwa tygodnie i strasznie stęskniłam się za jego dotykiem, zapachem czy głosem. Przytuliłam się więc do niego, zamykając oczy. Zatoczył kilka drobnych kółek na moich biodrach i pocałował mnie we włosy.
 -Dzisiaj mamy drugi marca - powiedział powoli, a ja odsunęłam się trochę i spojrzałam na niego.
 -I co w związku z tym? 
 -Za dwa miesiące i sześć dni będę mógł cię nazwać moją żoną.
     Uśmiechnęłam się, ciągnąc go za rękę do parapetu. Usiadłam i zapaliłam papierosa, otwierając na oścież okno.
 -Jesteś tego taki pewny?
 -Jeszcze mogę odwołać salę weselną na trzysta osób, kaplicę, catering... i całą resztę, która już jest załatwiona.
 -Co? - spojrzałam na niego w osłupieniu. -Kiedy to wszystko zrobiłeś?
 -Mam trzy siostry skore do pomocy - chłopak wyszczerzył się do mnie. -Za dwa tygodnie planowałem wysłać zaproszenia. 
 -Bez mojej zgody, opinii?
 -A jesteś przeciwna?
     Przez chwilę milczałam, zaciągając się papierosem i po kolei układając sobie to wszystko w głowie. Nie do końca podobało mi się to, że Zayn zaplanował wszystko bez mojego udziału, bez uprzedzenia i nie pytając mnie nawet o zdanie... ale jednocześnie jakaś część mnie czekała na ten dzień i cieszyła się, że ma tak wiele spraw z głowy.
 -Jeszcze dziś pojadę z Shay wybrać suknię - powiedziałam. -Muszę olśnić spory tłum, wychodząc za chłopaka z One Direction.


2 komentarze:

  1. Ja chce już dalszą część! Zayn zajmujący się ślubem? Lepiej tego nie mogłyście wymyślić. :) Czekam z niecierpliwością na dalsze losy. Ale dajcie trochę więcej reszty chłopaków i Shy. Bo teraz to opowiadanie kręci się tylko w okół jednej pary. A chyba reszta tez prowadzi ciekawe życie. Dawno też nie było ciekawskiego Lou.

    OdpowiedzUsuń
  2. ..ciekawskiego Lou daddy Payna i.. Niay! niemniej cieszę się niezmiernie że wszystko idzie po myśli Rax. *_* z niecierpliwością czekam na następny rozdział. `J.

    OdpowiedzUsuń