Shay
Był już późny ranek, kiedy obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez niezasłonięte okno. Nie otwierając nawet oczu przesunęłam dłonią po łóżku, szukając w nim mojego faceta, który został na noc po wczorajszej kolacji, jaką zrobiłam sama, w moim mieszkaniu, nie mając ochoty na wizyty w restauracjach. Jednak, ku mojemu zdziwieniu druga połowa łózka była pusta. Rozejrzałam się sprawdzając czy blondyna nie ma gdzieś w pokoju, a przez moje myśli przemknęło, że może musiał wyjść z rana i po
prostu nie chciał mnie budzić. Poczułam lekkie ukłucie w sercu,
na myśl, że zostawił mnie samą i znowu położyłam głowę na poduszce, patrząc na puste miejsce obok mnie.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że na sąsiedniej poduszce leży jakaś karteczka. Wzięłam ją do ręki i od razu poznałam to pochyłe i trochę niechlujne pismo, którym zanotowana była prośba, żebym pojawiła się na balkonie,
jak tylko wstanę. Uśmiechnęłam się do kawałka papieru i
szybko podniosłam się ze swojego miejsca. Nie miałam pojęcia co Niall wymyślił i chciałam się tego jak najszybciej dowiedzieć.
Ubrałam na siebie
jeansy i koszulkę Nialla, którą sobie przywłaszczyłam parę tygodni temu, i związując włosy w kucyk ruszyłam do pokoju gościnnego, z którego było wyjście na balkon. Przez okno widziałam, że jak na październik, pogoda była wyjątkowo ładna, dlatego uznałam, że nie będę brała żadnej bluzy, czy czegoś takiego. Londyn bardzo rzadko
cieszył swoich mieszkańców promieniami słońca i trzeba było z tego korzystać.
Kiedy stanęłam w drzwiach
balkonowych, Niall siedział przy niewielkim, okrągłym stoliku, zastawionym śniadaniem i wpatrywał się we mnie z lekkim uśmiechem. Gdy postawiłam bose stopy na chłodnym betonie, wstał ze swojego miejsca i obejmując mnie w pasie,
pocałował delikatnie.
- Hej –
wymruczałam cicho, kiedy gestem nakazał mi usiąść przy stoliku i sam nalał do kubka kawy i nałożył sałatki owocowej na stojący przede mną talerz, po czym zajął miejsce naprzeciwko mnie i patrzył z uśmiechem jak upijam łyk gorącego, mocnego
napoju. – Co to za okazja? – spytałam przyglądając mu się spod półprzymkniętych powiek i wdychając aromat
porannej kawy od której od dawna
jestem uzależniona.
- Chyba chciałbym ci coś powiedzieć – posłał mi niepewne spojrzenie. – Ale nie
wiedziałem jak zareagujesz, więc wolałem się ubezpieczyć. – patrzył jak wypijam swoją kawę, podczas gdy w
mojej głowie rodziły się coraz czarniejsze myśli. Pewnie coś się stało, albo może znowu wyjedzie na parę, jeśli nie paręnaście tygodni i nie będzie miał tak napięty grafik, że ciężko mu będzie wyskubać parę minut na zwykły telefon do mnie.
- Co się dzieje?
- To dość… personalna sprawa. – powiedział poważnie, a moje serce podjechało do gardła. A jeśli chce mnie
zostawić, ale próbuje to zrobić w jakiś delikatny sposób? Przecież sobie nie poradzę bez niego.
- Do rzeczy,
Niall – rzuciłam napiętym tonem, którego nie potrafiłam opanować.
- Kocham cię, skarbie – uśmiechnął się do mnie uspokajająco i wstał ze swojego miejsca. Sięgnął na stolik, po dzbanek z kawą, ale zamiast
nalać nam kawy, podniósł ze stołu niewielkie, czarne pudełeczko, którego wcześniej zwyczajnie nie zauważyłam. – Kocham cię słońce najmocniej na świecie i może to trochę szybkie posunięcie, ale… - urwał i klęknął przede mną, a do mnie w sekundę dotarło co się dzieje. Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczyma
i uśmiechając się delikatnie. – Ale nie wyobrażam sobie, że mogłoby cię nie być u mojego boku przez resztę mojego życia. I nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i jedyne czego chcę, to zestarzeć się z tobą, patrzeć na nasze dzieci, a później wnuki i
zakochiwać się w tobie co
dzień od nowa przez następnych kilkadziesiąt lat. Dlatego muszę spytać: Shay Cringely, czy wyjdziesz za mnie? – spytał patrząc na mnie z taka miłością w oczach, jakiej jeszcze nigdy u niego nie widziałam.
- O Boże… - szepnęłam cicho wpatrując się na przemian w niego i w delikatny srebrny pierścionek z niebieskim oczkiem, który trzymał przede mną. Nie byłam w stanie wydusić z siebie ani słowa. Nie spodziewałam się takiego posunięcia z jego strony i nie miałam pojęcia co
powiedzieć, a raczej w jaki sposób to zrobić. W tak cudowny sposób powiedział mi co do mnie czuje, a mi na usta
cisnęło się tylko jedno, proste, zwyczajne tak.
- Shay,
kochanie? – odezwał się niepewnie, gdy
cisza z mojej strony przedłużała się.
- Tak –
powiedziałam ze ściśniętym gardłem, kiedy po moich policzkach popłynęły łzy szczęścia. – Boże, oczywiście, że tak. – roześmiałam się, patrząc jak wsuwa pierścionek na mój serdeczny palec. A później podniósł się i pociągnął mnie w swoje objęcia, całując zachłannie.
- Kocham cię bardziej niż cokolwiek innego – wyszeptał opierając swoje czoło o moje i patrząc mi w oczy.
- Kocham cię tak mocno, że nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić – odparłam starając się zapanować nad sobą.
Ishardi
Leżałam na kanapie, przerzucając kanały w telewizorze
i pogryzając pałeczki selera z chrzanem. Nogi miałam okryte kocem, a na stoliku stała powoli stygnąca zielona herbata. Dochodziła piąta, a za oknem siąpił deszcz; czekałam, aż Shay wpadnie do mnie na plotki.
Był środek października. Zayn razem z chłopakami w kółko mieli umówione różne wywiady i publiczne wystąpienia, chociaż w tej chwili był u rodziny. Nie chciałam jednak jechać z nim, bo od kilku dni czułam się niezbyt dobrze i wolałam się nie przeforsowywać. Nie widzieliśmy się już ponad dwa tygodnie, co wcale nie było powodem do szczęścia dla żony w czwartym miesiącu ciąży.
Był środek października. Zayn razem z chłopakami w kółko mieli umówione różne wywiady i publiczne wystąpienia, chociaż w tej chwili był u rodziny. Nie chciałam jednak jechać z nim, bo od kilku dni czułam się niezbyt dobrze i wolałam się nie przeforsowywać. Nie widzieliśmy się już ponad dwa tygodnie, co wcale nie było powodem do szczęścia dla żony w czwartym miesiącu ciąży.
Trafiłam na jakiś francuski film, ale wyłączyłam odbiornik. Podniosłam się do pozycji
siedzącej i opuściłam nogi na podłogę, kładąc dłoń na, odznaczającym się już, brzuchu. Upiłam łyk herbaty i
westchnęłam, licząc w myślach dni, które będę musiała przesiedzieć tutaj bez Zayna. Miał wrócić dopiero dwudziestego października, a dzisiaj był czternasty.
Nienawidziłam siedzieć w pustym mieszkaniu bez niego, ale Shay również była ciągle w pracy i siedzenie w tamtym pustym mieszkaniu też nie za wiele by mi pomogło. Na szczęście stała się wpadać do mnie praktycznie co wieczór, jeśli Zayna nie było, a czasami wyciągała mnie na zakupy albo kolację- chociaż to było trudniejsze, bo ze względu na mój jak i Zayna zawód, a także nasz związek i mój obecny stan (którego niestety już nie dało się tak łatwo ukryć), nie należało to do rzeczy prostych.
Nienawidziłam siedzieć w pustym mieszkaniu bez niego, ale Shay również była ciągle w pracy i siedzenie w tamtym pustym mieszkaniu też nie za wiele by mi pomogło. Na szczęście stała się wpadać do mnie praktycznie co wieczór, jeśli Zayna nie było, a czasami wyciągała mnie na zakupy albo kolację- chociaż to było trudniejsze, bo ze względu na mój jak i Zayna zawód, a także nasz związek i mój obecny stan (którego niestety już nie dało się tak łatwo ukryć), nie należało to do rzeczy prostych.
Ledwie
pomyślałam o przyjaciółce, usłyszałam pukanie do drzwi. Dzisiaj miała wolne, ale
wczorajszego wieczora pojawił się u niej Niall,
dlatego umówiłyśmy się dopiero na popołudnie. Wstałam ostrożnie i przeczesałam palce włosami, kierując się do drzwi.
Otworzyłam, a Shay momentalnie rzuciła mi się na szyję, piszcząc i płacząc.
-Chryste, co się stało? – zapytałam zdziwiona, odsuwając ją od siebie i
zamykając drzwi.
Dziewczyna szczerzyła się do mnie i ocierała policzki, śmiejąc się. Nie miałam zielonego pojęcia, co się stało i o co jej chodzi.
Dziewczyna szczerzyła się do mnie i ocierała policzki, śmiejąc się. Nie miałam zielonego pojęcia, co się stało i o co jej chodzi.
-Rax, Niall
dzisiaj, o mój Boże, nie wierzę w to! – wyrzuciła z siebie na jednym tchu, a ja westchnęłam, parskając śmiechem.
Objęłam przyjaciółkę ramieniem i poprowadziłam ją do salonu, a
po chwili przyniosłam jej kawy. Siedziała już spokojnie na kanapie i patrzyła na mnie pełnymi szczęścia oczami.
-Shay, powoli i
spokojnie. Co zrobił Niall i dlaczego się tak cieszysz?
-Dzisiaj rano –
zaczęła – obudziłam się, ale byłam sama. Pomyślałam, że musiał gdzieś pojechać, ale obok była karteczka, żebym poszła na balkon. Wyszłam, a on
siedział przy stoliku. Nalał mi kawy i nałożył świeżej sałatki owocowej – upiła łyk z kubka, a drugą rękę trzymała pod udem; często tak siedziała, kiedy z kimś rozmawiała. –Zapytałam, co to za
okazja, a on na to, że chciałby mi coś powiedzieć ale nie wiedział, jak się do tego zabrać i uznał, że śniadanie najlepiej mnie udobrucha. Myślałam, że znowu mi powie, że gdzieś jedzie i nie zobaczę go przez ruski rok.
-Zayn by mi
powiedział, poza tym mam ich grafik, sama bym ci powiedziała – wtrąciłam, popijając swoją herbatę i cały czas patrząc na przyjaciółkę uważnie.
-No właśnie! – przytaknęła. –Dlatego zapytałam, o co chodzi. A on na to, że to jest
bardzo personalna sprawa. Zaczęłam się denerwować, bo nie miałam pojęcia, co mu
uderzyło do głowy, ale on tylko powiedział że mnie kocha i wstał, żeby dolać mi kawy. Ale wyobraź sobie – powiedziała, znów się do mnie szczerząc jak wariatka – że zamiast tego ślicznego białego dzbaneczka do kawy który kupiłyśmy, rok temu… pamiętasz?
-Do rzeczy,
Cringely – fuknęłam.
-Już, już – mruknęła. –Zamiast tego
dzbaneczka trzymał w ręku czarne pudełeczko. I klęknął, powiedział, że nie wyobraża sobie życia beze mnie i…
-Pieprzysz –
powiedziałam, patrząc na nią oczami jak talerze. –Nie zrobił tego.
Shay, uśmiechając się do mnie promiennie, wyciągnęła rękę spod uda i pokazała mi delikatny srebrny pierścionek z niebieskim oczkiem. Odłożyłam filiżankę z herbatą i przytuliłam ją mocno, gratulując głośno i piszcząc razem z nią. Kazałam jej jeszcze raz go pokazać i poczułam, jak oczy zaczynają mnie lekko piec.
Shay, uśmiechając się do mnie promiennie, wyciągnęła rękę spod uda i pokazała mi delikatny srebrny pierścionek z niebieskim oczkiem. Odłożyłam filiżankę z herbatą i przytuliłam ją mocno, gratulując głośno i piszcząc razem z nią. Kazałam jej jeszcze raz go pokazać i poczułam, jak oczy zaczynają mnie lekko piec.
-O mój Jezu słodki, zaręczyłaś się! – pisnęłam, ściskając ją ponownie. –Nie wierzę, że się zaręczyłaś! Pół roku temu byłaś świadkową na moim ślubie, teraz
zastrzegłaś sobie prawo do bycia matką chrzestną mojego dziecka, a w tej chwili mówisz mi, że się zaręczyłaś!
Przyjaciółka zaśmiała się i ponownie otarła łzy z kącików oczu.
Przyjaciółka zaśmiała się i ponownie otarła łzy z kącików oczu.
-Ale… gdzie zgubiłaś Nialla? – zapytałam, dziwiąc się, że wolała przyjechać do mnie sama.
-Powiedział, że skoro ja uciekam do ciebie, to on ucieka do Louisa i Harry’ego, bo nie chce nam przeszkadzać w plotkowaniu – powiedziała, machając ręką. –Odbijemy to sobie jak przyjadą z Ameryki.
-Shay, powinnam
teraz zaproponować coś mocniejszego… Mam twoje ulubione wino, ale od razu mówię, że ja nie mogę pić – powiedziałam, wstając i idąc do kuchni. –Lampkę, dwie, czy po prostu przynieść ci butelkę?
-Nie rób ze
mnie alkoholika!
-No wiesz,
jeden kieliszek zamieniasz na dwa, bo pijesz również za mnie.
awsghdsadfawertygfdsdfghuytrerghgfdrfgfgfdrs :)))
OdpowiedzUsuń~dżeej